Chmurki zapowiadają wiosnę, mówię wam.
A włóczka, którą kupiłam sobie na skarpetki nazywa się właśnie tak - chmurka. To znaczy gatunek to Beata, ale odcień - właśnie chmurkowy :)
Zdjęcie ze strony sklepu Włóczki Warmii.
A skoro wiosna za progiem - zdecydowałam się na wzór Spring Pools, czyli wiosenne kałuże (a może sadzawki?) :) Poszło pół motka, wzór jest dobrze rozpisany, pięta wzmocniona. Robiłam dwie naraz, od czubka - tak najbardziej lubię :) Druty 3,25mm, poszło jakieś 50g włóczki.
Teraz mam w planach czapkę z alpaki dropsa (skusiła mnie teściowa, która machnęła już dwie :) ) - a potem pierwsze spotkanie z grubością "lace". Marzy mi się Seascape Stole z Drops Lace, z koralikami [sroka mode: on] :D

Kasiu J., to ja sobie teraz poczekam. I cię rozliczę z dziergania :D
Urszulo, babcia mojego męża się nadziwić nie może ozdobnym plecom a mnie strasznie ujmują takie projekty :) A skarpetki taką metodą nie są trudne, jak już się człowiek przestanie bać (wiem co mówię, czaiłam się parę lat zanim nabrałam odwagi :P) :))
Ewo, ale najmilszą z presji :)
Leno, myślałam, że niestraszne ci nic, co z włóczką związane ;) Nie zawiedź mnie!
Hogato, czapka ma kolor zbliżony do odcienia "petrol", ma leciutką domieszkę morskiej zieleni. Nosiciel zachwycony :)
Lucy, właśnie - wybrałam sweter bez przekonania trochę, bo przecież przód gładki, pewnie pogrubi... Tymczasem całość jest tak dobrze obmyślona, że fason bardzo dobrze robi sylwetce :)
Anno, u mnie na szczęście cała rodzina lubi czapki zrobione przeze mnie :) Jedynie mąż się nie daje na sweter namówić, ma wspomnienia obciachowych swetrów noszonych przez jego historyka, a dzierganych przez jego żonę ;)